Antoni Sławomir Paprotny

Antoni Sławomir Paprotny (Foto: Dawid Puszcz)Antoni Paprotny urodził się w 1950 roku w Karpaczu. Po szkole średniej wyjechał do Szczecina studiować w Państwowej Szkole Morskiej, co było marzeniem jego życia. Szkołę ukończył w 1971 roku z trzecią lokatą. Od razu dostał stanowisko oficerskie na statku. Wraz z żoną i synkiem przeprowadzili się w 1978 roku z Piechowic pod Szklarską Porębą do własnego mieszkania w Szczecinie.

W 1980 roku, płynąc na statku Malbork, Antoni wstąpił do Solidarności, podobnie jak pozostałe 85% załogi. Kilka miesięcy później przeniósł się na statek Kopalnia Mysłowice i tam przez załogę został wybrany na szefa tamtejszej komórki Solidarności. Na jesieni 1981 roku, podczas postoju w Murmańsku, załoga zorganizowała strajk. Antoni podkreśla, że wtedy byli młodzi i nie zdawali sobie sprawy z ryzyka jakie podejmują, organizując strajk na terenie Związku Radzieckiego. Po powrocie do Polski zastał stan wojenny. Dostał rozkaz opuszczenia statku i wrócił do domu, gdzie w każdej chwili mógł zostać aresztowany. W tym czasie w przedsiębiorstwie, w którym pracował Antoni, aresztowano całą Komisję Zakładową Solidarności.

Antoni wraz koleżanką zaczął pisać Biuletyn Wojenny. Pisząc na maszynie i używając kalki wydawali około 20 - 30 egzemplarzy. Fragmenty pochodzące z Biuletynu cytowane były przez rzecznika ówczesnego rządu, Jerzego Urbana, z czego Antoni był bardzo dumny. Wraz z innymi osobami organizował pomoc dla osób, które były internowane lub represjonowane, a także dla ich rodzin.

Antoni Sławomir Paprotny (Foto: Dawid Puszcz)Od zejścia na ląd na początku stanu wojennego Antoni odmawiano mu możliwości rejsu, co równało się z trzykrotnie niższym zarobkom na lądzie. Odmówiono mu także awansu z uwagi na to, że działał w Solidarności. Dopiero w marcu 1982 roku mógł wypłynąć w rejs, ale na niższym stanowisku. Wypływając wiedział, że prawdopodobnie nie wróci już do kraju, gdyż doszły go informacje o aresztowaniach w kręgu osób związanych z Biuletynem Wojennym. Obawiał się represji i tego, że w przypadku aresztowania zostaną pozostawieni sami sobie. Podczas rejsu miał przy sobie materiały dotyczące stanu wojennego, które we Francji przekazał tamtejszemu Komitetowi Solidarności. Ostatnim portem przed powrotem do Polski był Narvik, gdzie Antoni zszedł z pokładu. Jak sam podkreśla, zejście oficera z pokładu w porcie było formą protestu przeciwko systemowi, ponieważ braki w kadrze oficerskiej utrudniały prowadzenie floty. Zdarzało się, że gdy zbyt wielu oficerów opuściło pokład, statek nie mógł wyjść z portu.

Antoni miał nadzieję, że w Norwegii, kraju marynarzy, łatwiej będzie mu zacząć na nowo życie. Wystąpił o azyl polityczny, który otrzymał pół roku później. Otrzymał także pozwolenie na sprowadzenie swojej rodziny do Norwegii. Przez kolegów z innych polskich statków zawijających do Narviku utrzymywał kontakt z Polską i mógł przesyłać rodzinie listy i pieniądze na utrzymanie, a kolegom z Solidarności różne materiały opozycyjne. Żonie Antoniego pięć razy odmówiono wydania paszportu. Wreszcie w wyniku protestów głodowych Antoniego pod ambasadą polską w Oslo, zgodzono się na to pod warunkiem zrzeknięcia się przez nich mieszkania w Szczecinie. Na początku grudnia 1983 roku żona i syn dołączyli do Antoniego w Norwegii.

Antoni mieszkał w Narviku i pracował jako oficer marynarki norweskiej do 1983 roku, a później przeniósł się do Oslo, gdzie miał większy kontakt z Polakami mieszkającymi w Norwegii i z organizacją Solidaritet Norge-Polen, a także z polsko-norweskim towarzystwem kulturalnym "Kultura". Ze strony Norwegów Antoni spotkał się z życzliwością i wyrozumiałością. Do tej pory utrzymuje przyjacielskie kontakty z osobami poznanymi w pierwszym okresie życia w Norwegii.